Witam. Złapałem takiego złośliwego wirusa ściągając pewien plik z torrenta, teraz robi mi na złość :P
Dokładnie jak go złapałem, to zaczęło się od wyłanczania podstawowych rzeczy ;p np. panel sterowania, menadżer zadań, itp.
"Łapie" pliki ważniejsze systemowe, przez co mój beznadziejny avast go łapie, i usuwam je, lub daje do kwarantanny. Ale to bez znaczenia bo avast zaczyna dosłownie "świrować", wszystkie pliki są dla niego robakami/ trojanami :|
Awaryjny też "gówno daje" bo sie nie zaloguje, po usunięciu kilku plików przez avast (chyba)...
Ale przy włączaniu komputera (mam windowsa xp ae) to można zauważyć że komputer jakby włącza się podwójnie. Explorer.exe (nie wiem jak dokładnie to opisać mam 15 lat :P) się nie włącza przy starcie, a menadżer nie działa Ostatnio nawet wyskoczyła mi na środku litera "Ę" jakby to były żarty jakieś :/
Sformatowałem dysk C (tam gdzie system ;p) i zainstalowałem sys. na nowo.
Ale pod wieczór znów się zaczeło, choć plik który dał mi wirusa usunąłem wcześniej przed formatowaniem :P
Wstakuje poprostu w różne programy, zablokował mi opere, to jeszcze zdążyłem przez internet explorer ściągłem nod32...
Dużo nie dało, zeskanowało wszystko, i tylko 3 (chyba) robaczki znalazł, i to jeszcze w valve :|
Dysków (partycji) mam sporo, bo mam dwa twarde (250gb i 320gb) i mam sporo danych ważnych na nich. Istnieje jakaś opcja nie formatując ogólnie twardzieli, żeby wirek jakoś zniknął ?

Proszę o pomoc
Nie gniewajcie się za ortografie, staram się ;D